Do powszechnych wyborów parlamentarnych w 2023 r. zostały równo trzy lata. To bardzo krótki czas by powołać wielotysięczną, trzystopniową strukturę państwowo-obywatelską, która dopilnuje zgodnego z Kodeksem Wyborczym przebiegu wolnych i demokratycznych wyborów do Sejmu i Senatu RP. Umowna nazwa struktury to np. Korpus Kontroli Wyborów, a jej powołanie musi być poprzedzone odpowiednią ustawą sejmową, co też wymaga czasochłonnych działań legislacyjnych.
W smutnych czasach rządów PO/PSL w 2009/2010 dr Józef Orzeł (b. poseł na Sejm z listy PC) i red. Rafał Ziemkiewicz założyli Klub Ronina. Przeszedłem do niego z afiliowanego portalu prawica.net w 2011 r. W 2015 na bazie Klubu Ronina dr Józef Orzeł, p. Hanna Dobrowolska, (aresztowana w trakcie blokady Krajowej Komisji Wyborczej 20.11.2014 r.) Paweł Zdun i kilka innych osób powołało do życia Ruch Kontroli Wyborów. Redagowałem w kolejnych latach materiały napływające z całego Kraju, a zawierające uwagi i protesty wyborcze.
Niestety w trakcie pielgrzymki na Jasną Górę w 2016 r. p. Marcin Dybowski – wydawca i b. z-ca prezesa Polskiego Radia Jerzy Targalski dokonali secesji. Powołali Stowarzyszenie – Ruch Kontroli Wyborów i Władzy. Dostali prawie milionową dotację i wszystko skończyło się na gadaniu. Pierwotny, niemal misyjny Ruch Kontroli Wyborów nadal działa społecznie, a reelekcja Prezydenta Andrzeja Dudy to nasze najnowsze wyborcze działanie kontrolne. (dr Józef Orzeł wycofał się z RKW w 2019 r.)
W moich podsumowaniach i analizach powyborczych opartych na setkach zgłoszonych uwag krytycznych napływających z całego Kraju i z zagranicy, postulowałem nieśmiało by powołać do życia stały Korpus Kontroli Wyborów. Coś zbliżonego w strukturze i działaniu do korpusu ławników sądowych – ciała społecznego, a jednocześnie ważkiego elementu nadzoru obywatelskiego nad sądownictwem, a w wypadku Korpusu Kontroli Wyborów – ciała wspomagającego prawidłowe działanie Okręgowych Komisji Wyborczych w całym Kraju.
Widocznie ktoś w Radzie Politycznej Prawa i Sprawiedliwości przeczytał (?) sprawozdania zbiorcze RKW z ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich (lub wpadł na ten sam pomysł), bo nagle w TVP usłyszałem informację, iż planowane jest powołanie stałego ciała nadzorującego wybory – Korpusu Kontroli Wyborów. Niestety informacja wyemitowana została tylko raz. Prawo i Sprawiedliwość do tego arcyważnego tematu więcej nie powróciło.
Naszą/moją trybuną jest kwartalnik „MYŚL SUWERENNA”, za którego pośrednictwem pragnę zapytać przedstawicieli Komitetu Politycznego PiS, jak i parlamentarzystów PiS, czy i kiedy sprawa powołania do życia Korpusu Kontroli Wyborów powróci na forum partyjne i publiczne?
Większość Polaków zaangażowana w konserwatywną działalność polityczną była przedstawicielami swoich ugrupowań w Okręgowych Komisjach Wyborczych, WKW czy też kandydowała do instytucji samorządowych lub Sejmu/Senatu. Tak więc specyfika działań OKW nie jest dla nas tajemnicą. Oceniam działania Okręgowych Komisji Wyborczych mocno krytycznie. Pierwszy podstawowy zarzut to udział w pracach OKW osób przypadkowych, biorących udział w działaniach komisji wyborczych ze względów czysto ekonomicznych, jak i świadomie szkodzących prawidłowości procedur demokratycznych wyborów. Cześć z osób pracujących w OKW, mimo spotkań szkoleniowych, wykazuje podstawowe braki w wiedzy organizacyjnej dot. wyborów, jak i lekceważy swoja pracę (to taki jednorazowy sposób zarobienia 250 – 500 zł). Korpus Kontroli Wyborów, by takie zjawiska wykluczył, a przynajmniej ograniczył. Przeszkolone osoby, po zdaniu w jakiejś formie egzaminu pisemnego (test, który w swojej istocie też jest nauką), otrzymywałby powołanie do pracy w OKW. Krajowa Komisja Korpusu Kontroli Wyborów działałaby kadencyjnie i stale, a przedstawiciele KKW w OKW działaliby tylko w trakcie wyborów powszechnych i uzupełniających.
Przed Korpusem Kontroli Wyborów stoi olbrzymie i trudne zadanie, praktycznie zbudowania od podstaw systemu wyborczego dla kilku milionów polskich obywateli rozsianych po świecie, od Australii po Białoruś. System głosowania poza granicami Kraju praktycznie nie działa, a jak działa – nawet teraz w piątym roku Dobrej Zmiany, to działa wadliwie. Pokazały to wybory powszechne i prezydenckie. Litania skarg z zagranicy, jaka napłynęła do sztabu Ruchu Kontroli Wyborów, była długa i czasami kuriozalna. Zarzut podstawowy to trudności z rejestracją w polskich placówkach dyplomatycznych i konsularnych, oraz kłopoty z opóźnieniami wysyłki pakietów wyborczych. Może w 2023 r. MSZ wydeleguje dodatkowych wicekonsulów, powołanych specjalnie na okres wyborów i otworzy w skupiskach polonijnych dodatkowe lokale wyborcze, albo przynajmniej skrzynki pocztowe np. w centrach handlowych? Hotelach? Ale to jest obszar działań MSZ i to MSZ powinien się tym problemem fachowo zająć. Na razie, w kolejnych przeprowadzonych za granicą wyborach 2018 i 2019 r., Prawo i Sprawiedliwość utraciło dużą, trudna do oszacowania ilość głosów. Być może głosy z zagranicy nie powinny być rejestrowane w Rejonowej Komisji Wyborczej Warszawa – Śródmieście, ale w tych OKW, w których polski obywatel przebywający za granicą był/jest zameldowany na stałe. To właśnie przepis powodujący rejestrację głosów „zagranicznych” w RKW Warszawa – Śródmieście sprawił, że ponad 3 tys. głosów oddanych w Londynie na aktorkę Klaudię Jachirę spowodował jej wybór do Sejmu RP (w mojej OKW, jak i w OKW znajomych na p. Jachirę oddano w Warszawie śladową ilość głosów). W Warszawie przegrała z kretesem, ale głosy z Londynu i GB przeważyły. Skutki tego smutnego faktu oglądamy często w Wiadomościach TVP.
Wszystkie usystematyzowane błędy w pracach OKW można opracować i z komentarzem zamieścić w małej broszurze szkoleniowej przeznaczonej dla przedstawicieli Korpusu Kontroli Wyborów. Jest tych błędów praktycznie kilkanaście, i przy każdych wyborach powtarzają się do znudzenia: np. nieostemplowanie kart wyborczych, nie wydawanie wyborcom kompletu kart (szczególnie wyborcom starszym wiekiem), wydawanie kart bez dowodu tożsamości, pomyłkowe podpisy na liście odbioru kart, wynoszenie kart na zewnątrz lokalu wyborczego itd.
Korpus Kontroli Wyborów przejąłby też z „rąk” samorządów wybór lokali jak i ich przygotowania do głosowania. Przygotowanie i nadzorowanie wyborów samorządowych przez samorządy różnych szczebli było: I tury – 21.10.2018 r. i II tury – 4.11.2018 r. skandalicznie i celowo sabotowane. Wprowadzono chaos i długie kolejki. Pozmieniano lokalizację OKW, połączono komisje, wydzielono małe pomieszczenia, poprzenoszono wyborców do odległych komisji. Niespotykanym dotąd elementem niedokładności wyborczych, czy wręcz fałszerstw, było w innym miejscu podpisywanie się na liście, a w innym dobieranie karty do glosowania! Uchybienie wprost niebywałe. Ile procent głosów w wyborach samorządowych „skręcono” na rzecz tzw. Koalicji Obywatelskiej? To wie tylko PO i Lewica.
Z ponad 200 zgłoszeń uwag i nieprawidłowości jakie napłynęły do RKW, pragnę przedstawić najbardziej typowe:
- Nagminnie w Warszawie i wielkich miastach (i prawdopodobnie w całej Polsce) osobom starszym nie wydawano czwartej, małej karty do głosowania na Prezydenta miasta. Dlatego mamy prawdopodobnie prezydenta Trzaskowskiego, Jaśkowiaka, Truskolaskiego i innych.
- Karty do głosowania były zbyt późno dostarczone do OKW, źle policzono ich ilość i błędnie opisano zawartość paczek.
- Listy wyborców był niezaktualizowane – system e-PUAP był niewydolny.
- Wyborcy stali w długich kolejkach przed zbyt małymi lokalami wyborczymi. Po 21:00 nie chcieli się rozchodzić i w zależności od dobrej woli OKW, albo brali udział w wyborach, albo nie (a co by było gdyby frekwencja w wyborach samorządowych przekroczyła 75 %?).
- Kontakt wyborców z urzędnikami RKW był praktycznie niemożliwy. Telefonów nikt nie odbierał.
- Słaba obsługa informatyczna wyborów. Złe funkcjonowanie systemów informatycznych. Problemy techniczne z drukowaniem protokołów, odmowa druku kopii protokołów i przekazywania ich do sytemu. A nawet niewywieszanie protokołów przed lokalami wyborczymi.
Większość błędów popełnionych przy wyborach samorządowych powtórzyła się przy wyborach do parlamentu europejskiego 26.05.2019 r.
Mimo szkoleń i licznych apeli dalej w sporej ilości OKW głosy liczono w GRUPACH (nie przy pełnym składzie Komisji) i w dodatku w różnych końcach sali (by sobie „nie przeszkadzać”), a nie na jednym wspólnym stole. Częstym uchybieniem było też posiadanie długopisów przez członków komisji w trakcie liczenia głosów. W budynkach niektórych komisji nie zainstalowano na zewnątrz oznaczeń OKW. Ani nie poinformowano mieszkańców gdzie znajdują się przeniesione komisje OKW. Taki skandal zdarzył się pierwszy raz w historii wyborów w III RP.
Uwaga dotycząca wszystkich OKW i wszystkich wyborów – liczne materiały wyborcze (nożyczki, linijki, kleje itd.) dostarczone do OKW były zwracane do RKW, gdzie je po prostu wyrzucano na śmietnik. W skali Kraju jest to marnotrawstwo sumy wielu milionów złotych.
Podobne uchybienia odnotowano w wyborach z dn. 13.11.2019 do sejmu i senatu. Novum była zorganizowana akcja KOD – jego przedstawiciele zasiadali w OKW w koszulkach z napisem KON-STY-TU-CJA.
Litania podobnych i typowych uchybień odnotowanych w kraju i zagranicą zaistniała w pierwszej i drugiej turze wyborów prezydenckich w dniach 28.06.2020 roku i 12.07.2020 roku. Kilka przypadków było jednak zupełnie kuriozalnych, świadczy to o dopuszczeniu do pracy w OKW osób niezrównoważonych psychicznie, lub kompletnie nieprzeszkolonych. Skandalem było też, iż OKW zatwierdziło jako przewodniczącego RKW nr. 116 w Łodzi ul. Kusocińskiego – „Farmazona” – Franciszka Jagielskiego – przestępcę karanego sądownie (i z wyrokiem). Oznacza to, że morderca, b. kpt. SB Grzegorz Piotrowski, gdyby zechciał, to też zostałby przewodniczącym OKW.
Właśnie po to m. in. należy powołać Korpus Kontroli Wyborów, by osoby karane sądownie nie mogły wchodzić w skład OKW i szkodzić prawidłowemu przebiegowi wyborów powszechnych.
„Nadzwyczajna Kasta” sędziów, publicznie i oficjalnie „Pragnie zemsty”. Poseł Platformy Obywatelskiej grozi, iż wypali PiS rozżarzonym żelazem do poziomu sprzątaczki. Nie są to czcze groźby. Przeżyłem już dwie „wielkie czystki” – po upadku AWS w 2001 r. i po upadku „pierwszego” PiS w 2007 r. Wiem czym to grozi. Jeśli nie zdobędziemy parlamentarnej większości w wyborach do Sejmu i Senatu w 2023 r., to Zjednoczona Prawica straci władzę na dekady, a gdy kiedyś ją odzyska, to nie będzie to już ta sama normalna Polska. Śpieszmy się, wybory w 2023 r. czekają już za rogiem.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 2(2)/2020.
[Grafika: Sala Posiedzeń Sejmu; Autor: Adrian Grycuk]