Od sierpnia granicę polsko-białoruską forsuje wiele tysięcy mężczyzn z Bliskiego Wschodu, a Straż Graniczna dwoi się i troi, aby zatrzymać napływ nielegalnej imigracji. Sytuacja staje się patowa, a politycy i aktywiści lewicowi dolewają oliwy do ognia podgrzewając kryzys przy granicy. Jeszcze nie tak dawno poseł Sterczewski uciekał Straży Granicznej, aby w nielegalny sposób dostarczyć rzeczy koczującym uchodźcom w Usnarzu Górnym. Ten wybryk otarł się niemalże o międzynarodowy skandal. Przy każdej możliwej okazji mainstreamowe media produkują chwytliwe tytuły i raczą odbiorców propagandą Aleksandra Łukaszenki. Wszystko to tworzy postapokaliptyczny klimat jaki możemy ujrzeć w dowolnej książce science fiction.
Wizja wojny i kolejnego konfliktu straszy mieszkańców przygranicznych wsi. Jedni mieszkańcy biorą wolne od pracy, aby pilnować domostw, drudzy zaś robią zapasy na długie chłodne jesienne dni. Coś co było jeszcze do niedawna tylko strasznym snem staje się być realną obawą. Słyszane w lasach wystrzały z broni palnej potęgują tylko negatywne uczucia i utwierdzają ludzi w tym, że sytuacja się pogarsza. Wojska, które się przemieszczają przez małe podlaskie wsie malują z dnia na dzień obraz pełen grozy i niepewności.
Rzeczniczka SG Ppor. Anna Michalska podczas konferencji prasowej przekazała, że na granicy pełni służbę 2.5 tys. żołnierzy. Zapewniła, że planowane jest wzmocnienie obsady. Nie podała jak liczne będzie dodatkowe wsparcie ze strony wojska. “Jesteśmy w kontakcie z Ministerstwem Obrony Narodowej” – czytamy w PAP
Prawdziwe oblicze wojny hybrydowej jaką prowadzi Aleksander Łukaszenka za naszą wschodnią granicą pokazuje, że nie jesteśmy gotowi na bezpośrednie starcie. Łączy on w tym celu działania cybernetyczne, oraz przygraniczny terroryzm, aby wywrzeć polityczną presję na władzach polskich. Pod wieloma aspektami jego taktyka sprawia wrażenie przemyślanej strategii wymierzonej w nasz kraj. Zachodnie sankcje oraz całkowite uzależnienie od pieniędzy z Moskwy owocują tylko eskalacją konfliktu między zwaśnionymi stronami tych dwóch słowiańskich narodów. Federacja Rosyjska nie odda przecież kolejnej strefy wpływów w naszym regionie, a jest to idealny moment do tego aby status quo podtrzymać.
Opinia publiczna zdaje się być starannie podzielona w tym temacie, co tylko ułatwia grę na emocjach zwykłych obywateli. Słynne dzieci z Michałowa, o których w mediach mogliśmy ostatnio usłyszeć, zmiękczają serca naszych rodaków. Liczne wypadki w podlaskich lasach i przypadkowa śmierć przybyszów z Bliskiego Wschodu tworzą virale, które ciężko w internecie zatrzymać. Z drugiej zaś strony widzimy masy imigrantów coraz to bardziej zdeterminowanych do tego, aby przedostać się z Białorusi do Polski. Niszczone są przez nich graniczne zasieki, atakowani są funkcjonariusze służb mundurowych, a o pościgach za przemytnikami możemy usłyszeć prawie codziennie. Jest to dla Rzeczypospolitej prawdziwy sprawdzian z suwerenności i gotowości do odpierania ataków.
Przypomnijmy – od 2 września w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się również na przedłużenie stanu wyjątkowego o 60 dni na części obszaru województw podlaskiego i lubelskiego, przy granicy z Białorusią – czytamy (PAP – Straż Graniczna: w koczowisku koło Usnarza Górnego nie ma już migrantów | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)).
Mierzymy się z problemami o których nikt do tej pory nawet nie myślał, a które zdawały się być odległym zmartwieniem. Przez lata każdy z nas był przecież przekonany, że do nas ta fala nie dojdzie, bo w Polsce nic atrakcyjnego nie ma. Jednak jak możemy zauważyć wielu się myliło, a kryzys migracyjny dotarł i do wschodniej Europy. Mimo to niewiele zrobiono poza obietnicami wyborczymi, aby od 2015 roku nasz kraj zabezpieczyć. Zostawiliśmy tylko pole do działania dla wszelkiej maści politycznych cyników. Wielu prominentnych polityków z przeciwnych sobie frakcji tasowało się miesiącami na dobroduszność. Jednak jak praktyka pokazuje opozycja do tego czasu nie była skora pomagać, a mijają lata. Wymieniali się stanowiskami ze swoimi przeciwnikami parlamentarnymi, wygrażali sobie nawzajem, aby tylko pozyskać głosy wyborców. Organizowali w Polsce wiece i huczne wystąpienia, wykrzykiwali hasła wprost nawołujące do przyjęcia “uchodźców”. Żaden z bliskowschodnich turystów nie ujrzał tej pomocy od brukselskich komisarzy i Donalda Tuska.
Każdy podczas kampanii wyborczej przybierał maskę i na kilka tygodni diametralnie się zmieniał zgodnie z zaleceniami partii politycznych i ich liderów. Pokazywane byłe ckliwe obrazki biednych wyziębionych i zmęczonych ludzi. W jednej chwili każdy stawał się kochającym pobożnym chrześcijaninem i wzorowym katolikiem. Jednak ich uśmiech autentyczny był tylko gdy przychodziło do pokazania się przed kamerą. Nikt nie chciał nawet pamiętać o tych sprawach, aż do momentu kolejnego napływu migrantów do Unii Europejskiej. Kryzysy migracyjne w Unii Europejskiej były tylko narzędziem w rękach progresywnych biurokratów, aby móc cały czas dzierżyć władzę.
Sytuacja jaka ma miejsce w pasie przygranicznym to odpowiedni moment do tego, aby polski patriotyzm na nowo się obudził. Nie możemy być przecież letnimi społecznikami, którzy wychodzą na ulicę jedynie w momencie wielkich niepodległościowych zrywów. Stajemy w obliczu wyboru czy chcemy się spokojnie przyglądać, czy świat na bieżąco dookoła siebie zmieniać. Ze smutkiem jednak patrzymy jak wielu prawych rodaków ten kluczowy fakt ignoruje.
Możemy zobaczyć na udostępnionym na Twitterze nagraniu przez opozycyjny białoruski serwis informacyjny NEXTA. Zamaskowane osoby na granicy z Polską niszczą umocnienia graniczne. Czytamy – “Nowe nagranie z granicy białorusko-polskiej. Wśród migrantów jest niezidentyfikowany człowiek z jasnożółtym kapturem i w maseczce. Wszystko byłoby zrozumiałe, gdyby nie to, że nie wygląda on w ogóle jak migrant” – napisał NEXTA (NEXTA na Twitterze: „New video from the border of #Belarus and #Poland Among migrants there is unknown man with a bright yellow hood and mask. And everything would be fine, except he doesn’t look like a migrant. What do you think, which Belarusian agency commits an act of international terrorism?🤔 https://t.co/XRaZGCiAli” / Twitter)
Obnaża to po raz kolejny stan polskiego ducha i pokazuje jak słabo jesteśmy zorganizowani jako naród. A przecież jeszcze w 2015 roku zwaliśmy się “bastionem Europy” i “ostoją chrześcijaństwa”. W jednej chwili możemy dostrzec tylko jak bierni w tak kluczowych tematach jesteśmy, że wszystko to jest mitem. Słowa wypowiedziane publicznie i pisane przez konserwatystów w internecie powinny być urzeczywistniane. Musimy być katolikami aktywnymi, którzy nie boją się podejmować wyzwań. Jednak rzeczywistość jest brutalna i pokazuje, że częściej za patrona obieramy święty spokój.
Czas wreszcie uderzyć się w pierś i głośno powiedzieć, że… nie umiemy w pełni bronić interesów naszego państwa i argumentujemy to tym, że ktoś inny za nas to zrobi. Nasza postawa wobec nadciągających katastrof jest naprawdę niepokojąca i nie napawa optymizmem. Jeśli przystaniemy przy tak biernej pozycji to nasze miasta w niedługim czasie będą wyglądać jak te w Grecji, a nawet gorzej. Tylko silna i zaktywizowana wspólnota jest w stanie odeprzeć kolejne grupy napływających do nas imigrantów. Brak odpowiednio głośnego oburzenia utwierdza jedynie totalną opozycję w tym, że są bezkarni.
[Grafika: pixabay.com]