loader image

Konwencja stambulska – inżynieria społeczna pod szlachetnymi hasłami

Konwencja stambulska jest dokumentem, który wciąż budzi liczne kontrowersje. Pięć lat obowiązywania jej w Polsce nie tylko nie rozwiało narosłych wokół niej wątpliwości, ale jeszcze je pogłębiło. Dlaczego umowa międzynarodowa, której deklarowanym celem jest ochrona przed przemocą domową budzi dziś tak ogromne emocje? Celem niniejszego artykułu będzie przybliżenie Czytelnikowi najważniejszych zarzutów pod adresem Konwencji stambulskiej i przedstawienie propozycji skutecznej alternatywy, która w realny i wolny od ideologii sposób może przyczynić się do walki z problemem przemocy i ochrony rodziny.

Wadliwość Konwencji stambulskiej

Konwencję stambulską próbuje się przedstawiać jako dokument mający na celu walkę ze zjawiskiem przemocy domowej i przemocy wobec kobiet. Jej przeciwnikom (i przeciwniczkom) w sposób nieuczciwy i wbrew wszelkim faktom przykleja się łatki zwolenników bicia kobiet, całkowicie uniemożliwiając tym samym jakąkolwiek rzetelną dyskusję nad tym tematem. Tymczasem, problem przemocy wobec kobiet i przemocy domowej takiej dyskusji wymaga, szczególnie, że liczne badania pokazują, że przyjęta w Konwencji stambulskiej wizja walki z tym zjawiskiem jest nieskuteczna. O tym, że nie jest to dokument neutralny świadczy również fakt, że nie ma wokół niego zgody na arenie międzynarodowej. Wciąż nie ratyfikowało go 13 europejskich państw, a parlamenty części z nich (przede wszystkim Węgier, Słowacji) wyraziły w ostatnim czasie stanowczy sprzeciw wobec jego przyjęcia.

Marksistowskie źródła Konwencji stambulskiej

Konwencja stambulska jest dokumentem podchodzącym do przemocy w jednostronny i zideologizowany sposób. Zbudowana została ona na pojęciu gender­, tłumaczonym w języku polskim (zresztą niezbyt trafnie) jako płeć społeczno-kulturowa. Termin ten jest zaczerpnięty bezpośrednio z postulatów ruchów radykalnej lewicy, które od lat starają się uczynić z niego element oficjalnego dyskursu międzynarodowego. Składa się on z dwóch zasadniczych komponentów – po pierwsze zakłada on, że kobiecość i męskość są tylko społecznymi konstruktami, dla których uwarunkowania biologiczne nie mają większego znaczenia. Drugim zasadniczym założeniem terminu gender jest przekonanie, że konstrukty te powstały w wyniku nierównych stosunków władzy kobiet i mężczyzn (walki płci). Jasnym jest zatem, że ideologia gender zakorzeniona jest z jednej strony w skrajnym relatywizmie, nieuznającym istnienia żadnych obiektywnych wartości, z drugiej zaś w marksistowskiej dialektyce. Tym, co odróżnia ją od marksizmu jest zmiana środka ciężkości z walki klas, na walkę płci – to z samego istnienia komplementarnych różnic między kobietami i mężczyznami i ufundowanym na tych różnicach społeczeństwie wynikać ma dyskryminacja i przemoc.

Konwencja stambulska a polska Konstytucja

Konwencja stambulska terminem gender posługuje się konsekwentnie i właśnie dlatego uznaje przemoc za problem strukturalny. Pojęcie gender pojawia się w niej w oryginalnej wersji aż 25 razy, podczas gdy klasyczny termin płeć (sex) zastosowano jedynie w dwóch przepisach. Posłużenie się siatką pojęciową wypracowaną przez radykalne ideologiczne ruchy przez autorów tego dokumentu budzi znaczne wątpliwości. Przede wszystkim, podejście do płci jako do społecznego konstruktu, a do relacji między kobietami i mężczyznami jako walki płci jest niezgodne z gwarancjami, na których zbudowany został polski system konstytucyjny. Jak bowiem pogodzić zawartą w artykule 18 polskiej Konstytucji ochronę tożsamości małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny z założeniem o tym, że o płci decyduje umowa społeczna lub subiektywne odczucie? Jak podejmować działania mające na celu ochronę rodziny i jej autonomii (co powinno być obowiązkiem państw wynikającym także z traktatów międzynarodowych takich jak Powszechna Deklaracja Praw Człowieka czy Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych), gdy w zbudowanej na komplementarnych rolach kobiety i mężczyzny rodzinie widzi się praprzyczynę wszelkich nierówności?

Wniosek o zbadanie konstytucyjności Konwencji stambulskiej został w ostatnich miesiącach skierowany do Trybunału Konstytucyjnego przez Premiera Mateusza Morawieckiego. O niekonstytucyjności tego dokumentu wielokrotnie w swoich analizach pisał Instytut Ordo Iuris (stworzony został nawet kompleksowy projekt wniosku). Warto przy tym przypomnieć, że dyskusja co do konstytucyjności Konwencji miała już miejsce w innym europejskim państwie – Bułgarii. Bułgarski Trybunał w 2018 r. orzekł jednoznacznie, że dokument ten jest niezgodny z zasadą demokratycznego państwa prawa właśnie poprzez zbudowanie go na założeniach ideologii gender.

Inżynieria społeczna w duchu gender

Konsekwencją przyjęcia w Konwencji wizji walki z przemocą opartej na ideologii gender jest zawarte w niej założenie o konieczności przemodelowanie społeczeństwa w taki sposób, by zniwelować relewantność jakichkolwiek różnic między kobietami i mężczyznami. W poszczególnych przepisach tego dokumentu pojawiają się więc liczne postulaty „wykorzeniania zwyczajów, tradycji”, walki z niesprecyzowanymi „stereotypami płciowymi” (art. 12), wreszcie wprowadzenia obowiązkowej edukacji o „niestereotypowych rolach płciowych” (art. 14). Z całą pewnością można stwierdzić, że istnieją stereotypy, zwyczaje czy tradycje, które są krzywdzące wobec kobiet. Nie jest to jednak po pierwsze cechą społeczeństw katolickich, gdzie kobiecość w związku z kultem maryjnym jest otoczona szacunkiem. Po drugie zaś, sama konwencja nie precyzuje co rozumie pod tymi pojęciami. Biorąc jednak pod uwagę kontekst ideologiczny, jak i nadużywanie ich w debacie na forum międzynarodowym, bardzo łatwo domyślić się, że uderzać mogą one w sam fakt istnienia odmiennych aspiracji kobiet i mężczyzn, a szczególnie w macierzyństwo. Wystarczy rzut oka na wydawane przez Komisję Europejska strategie dotyczące tzw. równości genderowej, by dowiedzieć się, że „macierzyństwo jest główną przeszkodą na drodze samorealizacji kobiet”; że polityki nakierowane na ochronę i dowartościowanie macierzyństwa „utrwalają stereotypy”. Wszystko to pomimo faktu, że kobiety w całej Europie wciąż deklarują, że chcą być matkami, chcą spędzać czas ze swoimi dziećmi i wreszcie, chcą mieć możliwość podjęcia realnego wyboru co do swojej ścieżki życiowej, która niekoniecznie musi dawać pierwszeństwo karierze zawodowej1.

W debacie dotyczącej Konwencji pojawiają się niekiedy argumenty, że przecież „Konwencji nie trzeba stosować w całości”, że można przyjąć wyłącznie jej rozwiązania o neutralnym charakterze. Warto zresztą zauważyć, że wraz z ratyfikacją Konwencji stambulskiej, Polska wystosowała deklarację, zgodnie z którą Konwencja miałaby być stosowana w zgodzie z polską Konstytucją, co wpisuje się w próbę koncyliacyjnego podejścia do tego tematu. Twierdzenia takie są jednak nie do obrony – świadczą o tym zarówno jasno przepisy samej Konwencji, jak i działania organu powołanego do monitorowania jej wykonywania (GREVIO). Art. 78 Konwencji stambulskiej zawiera zamknięty katalog zagadnień, co do których państwa mogą wyrażać mające moc prawną zastrzeżenia. Wśród nie ma bynajmniej kwestii związanych z jej ideologicznymi założeniami. Wspomniane GREVIO z kolei konsekwentnie w swoich dokumentach wskazuje, że jedynym sposobem na pełną realizację postanowień Konwencji jest przyjęcie genderowej wizji walki z przemocą.

Nieskuteczność perspektywy gender w walce z przemocą

Czy jedynym problemem Konwencji stambulskiej jest jej ideologiczne podłoże? Przyjrzyjmy się faktom dotyczącym wpływu przyjętej w niej perspektywy walki z przemocą – a te dla Konwencji stambulskiej są miażdżące. Jak wskazują szeroko zakrojone badania Europejskiej Agencji Praw Podstawowych (2014) czy OECD (2018), to właśnie w tych państwach, w których przyjęto genderową wizję walki z przemocą, odsetek przemocy wobec kobiet jest najwyższy (przy niskiej zgłaszalności tego typu zdarzeń). Badania te jednocześnie pokazują, że w państwach, w których więzi rodzinne są stosunkowo silne, szczególnie państwach katolickich odsetek przemocy wobec kobiet jest znacznie niższy. Najlepszym przykładem jest Polska, która w 2014 r (czyli jeszcze przed przyjęciem Konwencji stambulskiej) odznaczała się najniższym odsetkiem przemocy wobec kobiet w Europie przy jednoczesnej bardzo wysokiej raportowalności jej przypadków.

Zwolennicy Konwencji stambulskiej nie potrafią w żaden sensowny sposób odpowiedzieć na wnioski płynące z tych badań. Trudno je zresztą w jakikolwiek sposób podważyć – badania te odznaczają się bowiem wysokimi standardami metodologicznymi, co sprawia, że można uznać je za miarodajne. Dla radykalnych działaczy najwyraźniej jednak jeśli „fakty przeczą teorii, tym gorzej dla faktów”.

Perspektywa przyjęta w Konwencji stambulskiej – bardzo jednostronna i radykalna – całkowicie pomija realne, zbadane naukowo przyczyny przemocy. O ideologicznym charakterze tego dokumentu świadczy fakt, że nie zawiera on żadnych propozycji mających na celu walkę z uzależnieniami, w tym przede wszystkim alkoholizmem, rozpadem więzi rodzinnych, atomizacją społeczną czy seksualizacją wizerunku kobiet i uprzedmiotawiającą je pornografią. Jak zostało to już jednak wskazane, dla Konwencji przemoc nie wynika z patologii czy dysfunkcji ale jest zjawiskiem strukturalnym.

Konwencja stambulska jest dokumentem wadliwym i nie stanowi instrumentu, który w realny sposób jest w stanie przeciwdziałać zjawisku przemocy oraz pomagać jej ofiarom. Pod pretekstem walki z tym poważnym problemem wprowadza jednak bardzo konsekwentnie do porządków prawnych kontrowersyjne pojęcia, zmierzające do odgórnego przemodelowania społeczeństwa. Dlatego właśnie należy głośno i stanowczo się jej sprzeciwiać, jednocześnie działając na rzecz przyjęcia skutecznego, wolnego od ideologii dokumentu, który będzie odpowiadał na wyzwania, jakie stoją dziś przed rodziną oraz chronił ofiary przemocy domowej. Szczególna rola w ruchu oporu wobec ideologicznego dyktatu instytucji międzynarodowych, którego Konwencja stambulska jest jednym z najdonośniejszych przykładów, przypada Polsce. To na nasz kraj spoglądają pozostałe państwa inicjatywy Trójmorza, oczekując od nas zdecydowanego ruchu. W tym kontekście, cieszy zapowiedź rozpoczęcia prac nad alternatywnym dokumentem mającym na celu ochronę praw rodziny.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 1(1)/2020.

_______________________________

1 Zob. Np badania: Survey of Mothers in Europe 2011 results, Mouvement Mondial des Mères-Europe, 2011, http://www.mmmeurope.org/ficdoc/2011-MMM_BROCHURE_What_Matters_Mothers_Europe.pdf (dostęp: 25.05.2020). Badania te przeprowadzono na grupie 11 187 matek z Francji, Hiszpanii, Niemiec, Węgier, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Holandii, Szwecji, Słowacji, Finlandii, spośród których 52% należało do grupy wiekowej 26–40 lat, 36% do grupy wiekowej 41–55 lat. Badania przeprowadzono metodą tzw. „kuli śnieżnej” (z ang. snowball sampling). Lub Modern Parenthood: Roles of Moms and Dads Converge as They Balance Work and Family, Pew Research Center 2013, https://www.pewsocialtrends.org/2013/03/14/chapter-1-changing-views-about-work/ (dostęp: 25.05.2020 r.).