loader image

Dąbrowski: Demografia w cieniu rewolucji przemysłowej

W drugiej dekadzie XXI wieku, po kryzysie finansowym z lat 2007-2009, powstało kilka głośnych koncepcji dotyczących rozwoju gospodarczego. W 2011 roku Niemcy wymyślili Przemysł 4.0, czyli koncepcję czwartej rewolucji przemysłowej, spopularyzowaną przez Klausa Schwaba, twórcę Światowego Forum Ekonomicznego, który obecnie promuje hasło „wielkiego resetu”. Siłą napędową obecnej rewolucji jest internet, natomiast trzy poprzednie – począwszy od XVIII wieku – można podzielić na epokę pary, elektryczności i komputerów. W 2016 roku Japończycy, przyglądając się Niemcom i Przemysłowi 4.0, postanowili stworzyć oraz spopularyzować własną wielką koncepcję Społeczeństwa 5.0. Z pomysłem wyszła Japońska Federacja Biznesu „Keidanren”, a w jego promocję zaangażował się rząd japoński.

Według pomysłodawców Japonia ma być pionierem wejścia w kolejną wielką epokę rozwoju społeczno-gospodarczego. Wcześniejsze etapy rozwoju to: epoka łowiecko-zbieracka, epoka agrarna, epoka industrialna i epoka informacyjna, w której żyjemy. Kraj Wschodzącego Słońca jako pierwszy ma osiągnąć poziom zaawansowanej konwergencji między cyberprzestrzenią i przestrzenią fizyczną. Będzie to system, w którym sztuczna inteligencja wykorzystująca big data oraz roboty uwolnią ludzi od codziennych udręk związanych z uciążliwą pracą. System zostanie tak zoptymalizowany aby dostarczać ludziom tylko te towary i usługi, które rzeczywiście są im potrzebne w danym momencie. Dzięki temu zostanie wyeliminowane marnotrawstwo, a także zaczną zanikać różnice rozwojowe między regionami i zamieszkującymi je społecznościami.

W cieniu powyższych koncepcji znajduje się demografia, ponieważ wielkie przełomy technologiczne oddziałują na rozwój populacji, co historycznie widoczne jest zwłaszcza w krajach wyspiarskich, takich jak Japonia, gdzie naturalne granice wyznacza ocean. W latach dwudziestych XVIII wieku, Kraj Wschodzącego Słońca wyczerpał potencjał wzrostu areału gruntów nadających się do nawadniania i od tego momentu zaczął zmagać się ze skutkami ograniczeń środowiska naturalnego1. W latach 1721 i 1725 siogunat Tokugawa przeprowadził szczegółowy spis ludności, który wykazał, że w Japonii żyło wówczas 31,3 mln mieszkańców. Natomiast w 1871 roku liczba ludności wyniosła 34,8 mln, zatem w przeciągu 150 lat wzrosła zaledwie o 11,2%. W drugim największym mieście kraju, Osace, nastąpił nawet spadek liczby mieszkańców o jedną trzecią2. W zawiązku z tym warto ujednolicić dane demograficzne i porównać wzrost liczby ludności, między 1700 a 1850 rokiem, w różnych częściach świata: Japonia – 16,4%, Chiny – 198,6%, Europa Zachodnia – 101,9%. Daje to następującą średnią roczną stopę wzrostu: Japonia – 0,1%, Chiny – 0,73%, Europa Zachodnia – 0,47%3.

Pułapka maltuzjańska

Po 1720 roku Japonia była krajem przeludnionym, w którym występowały niedobory żywności i opału, a do przezwyciężenia impasu potrzebny był przełom technologiczny. W japońskiej kulturze elitarnej coraz większym uznaniem cieszył się ascetyzm i minimalizm, dzięki czemu lepiej chroniono istniejące zasoby4. Kraj Wschodzącego Słońca zmagał się z masowymi klęskami głodu, takimi jak wielki głód ery Kyōhō (1732-1733), wielki głód ery Tenmei (1782-1787) czy wielki głód ery Tenpō (1833-1837). Wielkość populacji regulowano poprzez celowe ograniczanie potomstwa, włączając w to akty dzieciobójstwa5 oraz poprzez samobójstwa starszych ludzi6. Żyjący na drugim krańcu Eurazji, Adam Smith pisał wówczas, że najskuteczniejszym środkiem zapobiegawczym przeciw klęskom głodu jest wolny handel7 ale państwo japońskie prowadziło politykę izolacjonizmu (sakoku). W XVIII wieku Japonia wpadła w pułapkę maltuzjańską i walczyła o przetrwanie, co nie było czymś wyjątkowym w epoce agrarnej.

Problem tzw. pułapki maltuzjańskiej został dostrzeżony niezależnie na obu krańcach Eurazji w ostatniej dekadzie XVIII wieku: w 1793 roku w Chinach i w 1798 roku w Wielkiej Brytanii. W związku z tym można przyjąć, że był to ważny problem ówczesnego świata, choć na horyzoncie – przynajmniej w Europie – kryło się jego rozwiązanie za sprawą raczkującej rewolucji przemysłowej. Pięć lat przed Thomasem Malthusem, filozof chiński Hong Liangji zwrócił uwagę, że dzięki wymianie kolumbijskiej między Ameryką a Eurazją doszło do bezprecedensowego zwiększenia produkcji rolnej w Chinach, co w konsekwencji przełożyło się na dynamiczny wzrost populacji. Hong pisał o jednym z regionów Państwa Środka, w którym liczba ludności wzrosła dziesięcio– albo nawet dwudziestokrotnie, podczas gdy areał gruntów rolnych zaledwie się podwoił, a w najlepszym razie wzrósł pięciokrotnie. Uczony chiński dopatrywał się rozwiązania tego problemu w katastrofach naturalnych8.

Na zachodnim krańcu Eurazji Malthus stwierdził, że siła wzrostu ludności jest znacznie większa niż zdolność ziemi do produkowania żywności. Według jego obserwacji, jeśli nie ma większych przeszkód, ludność wzrasta w postępie geometrycznym, natomiast środki utrzymania wzrastają w postępie arytmetycznym9. Taka zależność nieuchronnie musi prowadzić do przeludnienia i klęsk głodu. Aczkolwiek Malthus zdawał sobie sprawę, iż istnieje pewien mechanizm samokontroli powodujący, że ludność przestaje wzrastać, gdy nie posiada odpowiednich środków utrzymania10. Zdaniem Anglika jednostki, których dochód ledwie wystarcza aby móc obracać się w odpowiednich sferach, będą miały opór przed zakładaniem rodziny, ponieważ może to grozić obniżeniem ich pozycji społecznej11. Co ciekawe, ostatnia obserwacja dotyczy budowania i utrzymania statusu społecznego jednostki. Akcent został tu położony na wymiar finansowy ale jeśli przyjmie się założenie, że czas to pieniądz, wówczas czynnik czasu nabiera podobnego znaczenia co wysokość dochodów. Niemniej według Malthusa ludność zawsze wzrasta, jeżeli wzrasta poziom środków utrzymania12. Czy jednak to samo również dzieje się w przypadku odpowiedniej ilości czasu do dyspozycji?

Wyjście z pułapki maltuzjańskiej

Malthus pominął w swojej teorii czynnik postępu technologicznego, nieustanne odkrywanie nowych zasobów ziemi, rolę cen w określaniu tempa w jakim są one zużywane oraz ogólnie nie docenił ludzkiej pomysłowości13. Ekonomista angielski nie przewidział skutków rewolucji przemysłowej, która już odbywała się w jego otoczeniu, ale rewolucji przemysłowej nie zauważyli także inni znani ekonomiści, co może świadczyć o tym, iż była to w zasadzie ewolucja a nie rewolucja. Przynajmniej tak to wyglądało z ich perspektywy, a przynajmniej z perspektywy ówczesnego pokolenia. Nie opisał jej Adam Smith w swoim słynnym „Bogactwie narodów”, natomiast Jean Baptiste Say jeszcze w 1828 roku pisał, że żadna maszyna nigdy nie zastąpi nawet najlichszych koni do rozwożenia ludzi i towarów w warunkach miejskich14. Niemniej w długiej perspektywie czasu, zwłaszcza w perspektywie kilku pokoleń, rzeczywiście była to rewolucja, a sam termin „rewolucja przemysłowa” został spopularyzowany dopiero w latach osiemdziesiątych XIX wieku15, czyli całe stulecie po tym, jak wszystkie istotne wskaźniki statystyczne na Wyspach Brytyjskich ruszyły nagle bardzo dynamicznie, niemal pionowo w górę16.

⇒ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dąbrowski: Gospodarcza penetracja Międzymorza przez inwestorów z Azji Wschodniej

W XIX wieku Wielka Brytania była najpotężniejszym państwem świata ale w drugiej połowie stulecia, na przeciwległym krańcu Eurazji, rodziła się kolejna potęga wyspiarska – Japonia, która za sprawą zachodniej industrializacji wyszła ze stanu ciągłego zagrożenia, wynikającego z ograniczeń środowiska naturalnego. Japończykom udało się podnieść produktywność w rolnictwie i poszerzyć rynki zbytu, dzięki czemu wzrosła możliwość importu zasobów potrzebnych do przetrwania populacji. Spowodowało to przełamanie stagnacji demograficznej i liczba ludności znowu zaczęła szybko rosnąć. Skutki industrializacji w Kraju Wschodzącego Słońca były powszechnie odczuwalne dopiero w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku, ale Japonia, pomimo różnych zakłóceń, utrzymywała wysoką dynamikę do lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Wówczas rozpoczęły się problemy gospodarcze i demograficzne, które stanowią obecnie największe wyzwanie dla państwa japońskiego. Wydaje się, że do wyjścia z impasu potrzeby jest następny przełom technologiczny lub organizacyjny, ale czy pomoże w tym np. koncepcja Społeczeństwa 5.0?

Mądrość kolejnego etapu rozwoju

Przejście od epoki agrarnej do epoki industrialnej odbywało się w zupełnie innych warunkach niż ma to miejsce w przypadku budowania systemu integrującego przestrzeń fizyczną z cyberprzestrzenią. Wówczas wystarczały niewielkie nakłady aby siłę roboczą przekwalifikować z rolników na robotników, zwłaszcza że pierwsze fabryki były dość prymitywne. Mogły w nich pracować nawet małe dzieci, co dzisiaj wywołuje niesmak ale wtedy stanowiły one wsparcie dla rodziny. Inwestycja w liczne potomstwo miała sens ekonomiczny ale wraz z rozwojem technologii zaczęło się to zmieniać, ponieważ kształcenie stawało się coraz bardziej uciążliwe, zarówno w wymiarze finansowym, jak i czasowym. Dzieci przestały generować dochody gospodarstw domowych i zaczęły je intensywniej konsumować. Równolegle nastąpił postęp w medycynie, poprawie uległy warunki higieniczne, pojawiły się skuteczniejsze środki antykoncepcyjne i wszystkie te elementy razem wpłynęły na współczynnik dzietności, który w wielu państwach wysokorozwiniętych spadł nawet poniżej poziomu zapewniającego prostą zastępowalność pokoleń. Literatura i sztuka zaczęły obfitować w wizje świata zdominowanego przez inteligentne maszyny. Ale czy taka alternatywa jest realna?

W latach 50. XX wieku amerykański teoretyk zarządzania Peter Drucker zauważył, że fałszywe jest przekonanie, iż automatyzacja i robotyzacja zastąpią zasoby ludzkie. Jego zdaniem nowe technologie, choć powodują przemieszczenia siły roboczej, przyczyniają się do zwiększenia zatrudnienia, jednak dotyczy to głównie pracowników o wysokich kwalifikacjach i dobrze wyszkolonych17. Innymi słowy każda rewolucja przemysłowa zwiększa możliwości zatrudnienia ale powoduje niedobór ludzi dostatecznie wykształconych, co wiąże się z odpowiednią organizacją oraz finansowaniem systemu edukacji i kształcenia zawodowego. Niestety historia pokazuje, że systemy edukacji nie nadążają za postępem technologicznym i zmianami społeczno-gospodarczymi. Dzisiaj to jedno z najsłabszych ogniw współczesnego świata, które również wymaga rewolucji.

Podsumowanie i wnioski

Od początków pierwszej do ogłoszenia czwartej rewolucji przemysłowej minęło ponad dwieście lat. Pierwszej rewolucji nikt nie planował i nie ogłaszał, dokonała się spontanicznie dzięki pomysłowości wynalazców i przedsiębiorców, należących do prowincjonalnych towarzystw, takich jak Lunar Society w Birmingham. Dokonali oni jednej z największych transformacji w dziejach ludzkości, rozwiązując przy okazji problem pułapki maltuzjańskiej, z którą przez półtora wieku zmagała się Japonia. Obecnie świat znowu wpadł w pułapkę ale zupełnie innego rodzaju, ponieważ wraz ze wzrostem dobrobytu liczba ludności wcale nie rośnie czy raczej w tym przypadku – współczynniki dzietności pozostają stosunkowo niskie. Społeczeństwa wysoko rozwinięte starzeją się, a niedobory siły roboczej uzupełniają imigracją z krajów biedniejszych, jednak nie prowadzi to do rozwiązania istoty problemu. W związku z tym warto zastanowić się nad kilkoma zagadnieniami poruszonymi w niniejszym artykule.

⇒ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dąbrowski: Wolny handel między Unią Europejską a krajami Dalekiego Wschodu

Według Malthusa, który nie docenił wpływu przemian technologicznych na demografię, przeszkodą w zakładaniu rodziny, a w konsekwencji do posiadania i wychowywania dzieci, może być obawa przed pogorszeniem się sytuacji finansowej, niezbędnej do utrzymania odpowiedniej pozycji społecznej. Współcześnie dotyczy to przede wszystkim ograniczenia rozwoju osobistego, który wiąże się nie tylko z czynnikiem dochodowym ale również z ilością dostępnego czasu. Rozwiązaniem tego będzie prawdopodobnie zupełnie inna, bardziej prorodzinna ścieżka kariery, o ile jest to możliwe w obecnym systemie. Kolejną kwestią jest edukacja, która nie może istnieć w oderwaniu od postępu technologicznego. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa pokazała jakie możliwości daje internet i jak niedopasowane jest nauczanie do wyzwań kolejnej rewolucji przemysłowej. Zbyt wiele czasu traci się na wkuwanie czegoś co łatwo można sprawdzić w sieci, a zbyt mało poświęca na badanie zależności i procesy myślowe, które mogą prowadzić do nowych rozwiązań. Od tego zależy innowacyjność i w konsekwencji konkurencyjność międzynarodowa gospodarki. Każda rewolucja społeczno-gospodarcza wymaga szerszego spojrzenia aby w jej cieniu dostrzec również demografię. Jednak same obserwacje to zbyt mało, liczy się także odpowiednie przywództwo.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 2(4)/2021.

[Grafika: domena publiczna]

_______________________________

1. C. Totman, Historia Japonii, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009, s. 325.

2. Y. Tsuchiya, Y. Kawata, Historical changes of storm surge disasters in Osaka, [w:] M. I. El-Sabh, T. S. Murty (red.), Natural and man-made hazards, D. Reidel Publishing Company, Dordrecht 1988, s. 287.

3. A. Maddison, The world economy: a millennial perspective, OECD Development Centre, Paris 2007, s. 42.

4. I. Morris, Dlaczego Zachód rządzi światem – na razie, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2015, s. 571.

5. D. Flath, The Japanese economy, Oxford University Press, Oxford 2005, s. 3.

6. J. Bossak, Japonia: strategia rozwoju w punkcie zwrotnym, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1990, s. 10.

7. A. Smith, Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów, Tom 2, Księga IV, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 148.

8. C. C. Mann, 1493. Świat po Kolumbie, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2012, s. 245-247.

9. T. Malthus, Prawo ludności, Jirafa Roja, Warszawa 2007, s. 20.

10. Ibidem, s. 29.

11. Ibidem, s. 32.

12. Ibidem, s. 84.

13. M. Skousen, Narodziny współczesnej ekonomii: żywoty i idee wielkich myślicieli, Fijorr Publishing, Warszawa 2012, s. 127.

14. F. Braudel, Kultura materialna, gospodarka i kapitalizm XV-XVIII wiek. Tom III. Czas świata, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992, s. 504.

15. Ibidem, s. 503.

16. E. Hobsbawm, Wiek rewolucji: 1789-1848, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013, s. 49.

17. P. F. Drucker, Praktyka zarządzania, Czytelnik, Nowoczesność, Akademia Ekonomiczna w Krakowie, 1998, s. 36.