loader image

Kuczyński: Ukraina. Ostatnia bitwa Putina?

Na wschodzie Europy dojrzewa kolejna wojna. Czy do niej dojdzie, czy będzie miała wtedy wymiar lokalny czy globalny? To zależy od kalkulacji Kremla. Ukraina jest głównym celem Władimira Putina od wielu lat. Pytanie, czy w imię rzucenia jej na kolana, rosyjski prezydent gotów jest zaryzykować znaczne straty wojenne, ale też być może nieodwracalne straty polityczne i ekonomiczne na skutek reakcji Zachodu?

Żadna część imperium rosyjskiego i sowieckiego nie odegrała większej i ważniejszej roli w rosyjskiej strategii wobec Europy niż Ukraina. Kraj ten jest kluczowy dla rosyjskiego bezpieczeństwa z wielu powodów: jego wielkość i populacja, położenie pomiędzy Rosją a innymi głównymi potęgami europejskimi, rola centrum imperialnej gospodarki rosyjskiej i sowieckiej, głębokie kulturowe, religijne i językowe związki z Rosją, a zwłaszcza historia Kijowa jako kolebki ruskiej państwowości. Nic dziwnego, że gdy Putin doszedł do władzy, jednym z głównych celów jego polityki „odbudowy mocarstwowości” było uzyskanie trwałego wpływu Rosji na Ukrainę. Za rządów Leonida Kuczmy mógł być pewny przynajmniej tego, że Kijów nie pomaszeruje na zachód. Ale już „pomarańczowa rewolucja” w 2004 roku była poważnym ostrzeżeniem dla Kremla. Po kilku latach udało się osadzić nad Dnieprem promoskiewską ekipę (szczególnie prezydenta Wiktora Janukowycza), ale rok 2014 okazał się dla Rosji porażką. Tak, porażką, mimo aneksji Krymu i zajęcia części Donbasu. Bo Ukraina jako całość stała się wrogiem Rosji. Kolejne lata tylko umacniały prozachodnią i antyrosyjską politykę Kijowa. Jeśli Putin myślał, że tlący się wciąż konflikt w Donbasie i szantaż gospodarczy (przede wszystkim energetyczny) zmuszą Ukrainę do ustępstw, to się mylił. Układ sił na Zachodzie też nie sprzyjał agresywnym działaniom. Gdy jednak w USA zmienił się prezydent, Kreml uznał, że nadchodzi dogodny czas na zmianę status quo.

Obsesja Putina na punkcie Ukrainy osiągnęła w 2021 roku bezprecedensowy poziom. W ciągu całego roku jego wypowiedzi nabrały ostrości, jakiej nie obserwowano od 2014 roku. Polityka Rosji wobec Ukrainy po 2014 roku przyniosła bowiem efekty odwrotne do zamierzonych – doprowadziła do wzrostu nastrojów antyrosyjskich, konsolidacji społeczeństwa wokół idei obrony państwa i wzrostu poparcia dla członkostwa Ukrainy w NATO i UE. W lipcu 2021 opublikował prezydent Rosji długą rozprawę o Ukrainie, która była niczym innym jak uzasadnieniem inwazji na Ukrainę: historycznym, politycznym i bezpieczeństwa. Istotę tego długiego artykułu można sprowadzić do kilku kluczowych punktów: Ukraina nie jest i nigdy nie była niepodległym państwem; Ukraina jest niezbywalną częścią Rosji, pozbawioną odrębnej tożsamości etnicznej, kultury, religii i języka – sama jej nazwa pochodzi od rosyjskiego słowa „peryferia”; terytorialnie to, co jest obecnie niepodległą Ukrainą, nie ma żadnych podstaw w historii i składa się z ziem nabytych przez Imperium Rosyjskie i Związek Sowiecki; Ukraina zawsze prosperowała, gdy była częścią Rosji i cierpiała, gdy nią nie była; niepodległość Ukrainy zawsze była inspirowana i sponsorowana przez wrogów Rosji, którzy używali jej jako broni przeciwko Rosji.1

Dzięki zmianom konstytucyjnym wprowadzonym w 2020 roku, Putin nie ma formalnych ograniczeń, które uniemożliwiałyby mu rządzenie Rosją do 2036 roku, a może nawet dłużej. Prezydent Rosji chce przejść do historii jako ten, który przywrócił państwu moskiewskiemu wielkość utraconą wraz z upadkiem Związku Sowieckiego. Trzeba przyznać, że Putinowi w tej sferze udało się bardzo dużo. Od przywrócenia pełnoprawnego dialogu z USA ws. zbrojeń, przez rekonkwistę obszaru posowieckiego (vide Białoruś), po odzyskiwanie wpływów w Ameryce Łacińskiej, Afryce czy Azji. Wciąż jednak największym problemem, bólem, niezałatwioną sprawą, pozostaje Ukraina. Rosja bez wpływu na Ukrainę nigdy nie będzie pełnoprawnym wielkim mocarstwem. Nie może być takim, jeśli pod Charkowem mają stacjonować oddziały NATO choćby. Kontrola nad Ukrainą daje Moskwie głębię strategiczną. Głębię, która ratowała państwo moskiewskie i w wojnie z Napoleonem Bonaparte i z Adolfem Hitlerem. Tymczasem od 2014 roku Rosja nie ma kontroli nad Ukrainą. Cóż z tego, że okupuje Krym i część Donbasu. To nie wystarcza. Putin musi odzyskać wpływ na całą Ukrainę, czyli na władze centralne w Kijowie. To się wciąż nie udało. I Putin będzie podejmował próby, póki się da, by osiągnąć ten cel. Inaczej – i wie to doskonale – nie może przejść na emeryturę w blasku „cara”, który ponownie „zebrał ziemie ruskie”.

Polityczne rozwiązanie konfliktu na wschodzie Ukrainy stało się nieosiągalne, ponieważ interpretacja przez Moskwę naprędce uzgodnionych w 2015 roku w Mińsku warunków zawieszenia broni okazała się nie do przyjęcia dla Kijowa i vice versa. Wysiłki dyplomatyczne na wysokim szczeblu, takie jak proces normandzki prowadzony przez Francję i Niemcy, konsekwentnie nie osiągały swoich celów. Zachodnie sankcje nie zdołały zmienić strategicznych kalkulacji Rosji w sprawie Ukrainy. 20 listopada w rosyjskiej prasie pojawił się znaczący artykuł autorstwa byłego doradcy prezydenta Rosji i „szarej eminencji” kremlowskiej polityki, Władisława Surkowa. Surkow przyznaje w nim, że Rosji narastają napięcia społeczne. Jednocześnie wypowiada się przeciwko „liberalnym eksperymentom” i wzywa do eksportu chaosu „w celu jego utylizacji na obcym terytorium”. Kremlowski ideolog pisze wprost, że „dla Rosji ciągła ekspansja to nie tylko jedna z idei, ale prawdziwa istota naszego historycznego istnienia”, a kraj nie wie, jak przetrwać w inny sposób. Dalej Surkow otwarcie przyznaje, że „konsensus krymski jest żywym przykładem konsolidacji społeczeństwa poprzez rozprzestrzenianie się chaosu w sąsiednim kraju”, a „skargi Brukseli i Waszyngtonu na ingerencję Moskwy […] pokazują, że nasze państwo nie straciło imperialnych instynktów”.2 Warto przypomnieć, że Surkow jest autorem planu destabilizacji Ukrainy, który ujawnili kilka lat temu hakerzy, którzy dostali się do jego skrzynki pocztowej. Zgodnie z tym planem, Surkow proponował destabilizację Ukrainy i „rozhuśtanie” społeczeństwa poprzez imitowanie zakrojonych na szeroką skalę śledztw antykorupcyjnych, osadzenie w nich rosyjskich agentów, a także organizowanie „Majdanów” przeciwko wzrostowi cen, jak też ruchów separatystycznych w regionach. Straszenie wojną wiosną 2021 roku i incydent w Cieśninie Kerczeńskiej w 2018 roku obnażyły granice zachodniego wsparcia dla Ukrainy i posłużyły jako żywe ilustracje faktu, że ani NATO jako całość, ani Stany Zjednoczone, ani żaden inny pojedynczy członek Sojuszu nie jest gotów ryzykować wojny z Rosją o Ukrainę.

Przerzucanie sił i sprzętu nad granicę Ukrainy pod pretekstem manewrów to zwyczajna praktyka wojskowa stosowana przez Rosję. Może to być demonstracja siły czy sprawdzenie nastrojów społeczności międzynarodowej. Klasyczna metoda Putina: doprowadzenie do deeskalacji poprzez eskalację. Otwarta wojna, napaść militarna na dużą skalę, oficjalna wojna państwa rosyjskiego z państwem ukraińskim (bo nie dałoby się już tego przysłonić zielonymi ludzikami jak na Krymie czy „separatystami” jak w Donbasie) jest mało prawdopodobna, co nie znaczy że niemożliwa. Zasadniczo, Rosja nie atakuje wtedy, gdy wszyscy się tego spodziewają. Choć z drugiej strony, zakładając niezwykły machiawelizm Putina, może on – i jego generałowie – uznać, że skoro wszyscy uważają, że nie zaatakuje, bo jest to spodziewany atak, to właśnie to zrobi. Sam proces gromadzenia się rosyjskich wojsk z eszelonami sprzętu, przemieszczanych w ciągu dnia, aby być lepiej widocznym, nie jest czymś nowym i zaskakującym. Jednak po raz pierwszy szef CIA przyleciał do Moskwy, aby porozmawiać z rosyjskim kierownictwem na ten temat, i najwyraźniej nie tylko na ten temat. Po drugie, wspomniane wydarzenia zaskakująco zbiegły się w czasie z pierwszym internetowym szczytem Joe Bidena i Xi Jinpinga, z którym zbyt wielu graczy wiązało zbyt duże nadzieje. Nie osiągnięto wielkich rezultatów, ale wydźwięk spotkania okazał się pozytywny. A kilka dni później ministrowie obrony Rosji i Chin podpisali mapę drogową dla współpracy wojskowej. Jak podała agencja TASS, „obie strony zgodziły się na zacieśnienie współpracy między siłami zbrojnymi obu krajów poprzez strategiczne ćwiczenia wojskowe i wspólne patrole. Generał Siergiej Szojgu i generał Wei Fenghe podkreślili nienaruszalność przyjaźni i siłę więzi między Rosją i Chinami”. W dniu szczytu Rosja przeprowadziła test broni antysatelitarnej, a w przeddzień wydarzenia Władimir Putin wystąpił na naradzie MSZ, gdzie stwierdził potrzebę „utrzymania napięcia” na Zachodzie i jednocześnie polecił Ławrowowi „poruszyć kwestię poszukiwania poważnych długoterminowych gwarancji naszego bezpieczeństwa z Rosją”.3

Jakie są cele Kremla? Po pierwsze, zablokowanie zwiększania obecności wojskowej Zachodu na Ukrainie (czyli stanowczo za blisko Moskwy). Po drugie, zmuszenie Kijowa do wprowadzenia w życie porozumień mińskich, czego kolejni przywódcy Ukrainy unikają, wiedząc, że te ustępstwa w Donbasie to polityczne samobójstwo w oczach wyborców. Implementacja ustaleń zawartych na początku 2015 roku w stolicy Białorusi, tuż po krwawej, zwycięskiej dla Rosjan, bitwie o strategiczne Debalcewe, w kolejności określonej przez Moskwę (która nie zamierza w tej kwestii ustąpić o krok). Kreml od lat wykorzystuje – jeśli w ogóle zgadza się na spotkania – tzw. format normandzki do presji na Zachód, żeby ten z kolei wymusił na Kijowie realizację mińskich porozumień. A to by oznaczało wielki krok ku federalizacji Ukrainy poprzez przyznanie daleko idącej autonomii kontrolowanym przez Rosję „państewkom” w Donbasie, co miałoby zachęcić – jak oczekuje tego Moskwa – parę innych regionów ukraińskich do wysunięcia podobnych roszczeń. To najlepsza recepta na osłabienie Ukrainy i uczynienie z niej narzędzia polityki rosyjskiej. Powyższe dwa cele Kremla nie muszą oznaczać nieuchronnej inwazji wojskowej Rosji na Ukrainę. Sama jej groźba ma – w optyce Moskwy – doprowadzić do takiego stanu, poprzez skuteczny nacisk na Zachód. I to niewątpliwie – z punktu widzenia Rosji – byłyby największe osiągnięcia.

Jednak pozostaje też opcja siłowa. Dużo mniej prawdopodobna i niosąca nieporównanie większe ryzyko dla Rosji. Gdyby nie doszło do ustępstw Kijowa/Zachodu w kwestiach zasadniczych i generalnych, odnoszących się do przyszłego statusu Ukrainy i jej relacji z Rosją, można oczekiwać dążenia Moskwy do osiągnięcia celów o charakterze taktycznym. Mowa o skali potencjalnej interwencji militarnej. We wcześniejszych fazach konfliktu pojawiały się spekulacje, że Moskwa może próbować rozszerzyć kontrolowane przez siebie terytorium ukraińskie. Dyskusja skupiała się na możliwym przejęciu kanału z czasów sowieckich, który dostarcza kluczowe zasoby wodne na Półwysep Krymski, portowego miasta Mariupol lub pozostałego terytorium kontrolowanego przez Ukrainę wzdłuż wybrzeża Morza Azowskiego aż do Krymu, które mogłoby stworzyć „most lądowy” na półwysep. To jest jedna z możliwych opcji inwazji – w połączeniu z jednoczesnym blokowaniem portów ukraińskich na zachód od Krymu, z Odessą na czele, co miałoby skutkować odcięciem, odepchnięciem Ukrainy od Morza Czarnego. Dla Ukrainy byłby to potężny cios osłabiający definitywnie państwo, głównie w aspekcie gospodarczym. Jeszcze mniej realna jest opcja pełnowymiarowej inwazji Rosji na Ukrainę. To prawda, że ukraińskie wojsko miałoby ogromne trudności z obroną przed jakąkolwiek rosyjską operacją wojskową na dużą skalę. Ale mogłoby zadać Rosjanom duże straty. Z drugiej strony, niektórzy analitycy sugerują, że Kreml mógłby przeprowadzić szybką napaść wojskową, aby złamać kręgosłup ukraińskiej armii i zmusić ją do odwrotu za Dniepr. W ten sposób Kreml uzyskałby kontrolę nad tym, co powszechnie określa się mianem „lewobrzeżnej Ukrainy”, w tym nad historyczną częścią Kijowa, która w ocenie Putina stanowi niezbywalną część wielkiego państwa rosyjskiego. Przypuszczalnie Kreml mógłby nawet spróbować zainstalować w Kijowie marionetkowy rząd. W wariancie minimum – najbardziej prawdopodobnym – Rosja uderzy militarnie poprzez lokalną ofensywę „separatystów” w Donbasie, której celem byłoby wyraźne przesunięcie linii frontu. Taka operacja miałaby w intencji Moskwy upokorzyć władze ukraińskie oraz zaalarmować państwa zachodnie, które w celu zatrzymania walk uruchomiłyby działania dyplomatyczne. Ceną za ich powodzenie byłyby ustępstwa Kijowa – co najmniej faktyczna zgoda na realizację politycznych warunków porozumień mińskich w interpretacji Kremla.4 20 listopada generała Kirył Budanow, szef wywiadu wojskowego Ukrainy, powiedział w wywiadzie dla „Military Times”, że ma dowody na rosyjskie plany zaatakowania Ukrainy w styczniu-lutym 2022. Według niego, inwazja obejmie naloty, ataki artylerii i pojazdów opancerzonych, a następnie lądowanie wojsk w Odessie i Mariupolu. Dzień wcześniej minister obrony Ukrainy Aleksiej Reznikow, po spotkaniu z szefem Pentagonu, potwierdził, że dane wywiadowcze o zagrożeniach ewentualnym atakiem Moskwy, które uzyskała Ukraina, pokrywają się z danymi zebranymi przez USA i Wielką Brytanię.

Na początku grudnia przy granicach z Ukrainą, na anektowanym Krymie i w samozwańczych republikach w Donbasie znajdowało się 94 000 rosyjskich wojskowych. Wciąż mniej, niż w apogeum wiosennego straszenia wojną przez Rosję (100 000 – 120 000). Większy niepokój niż liczba, muszą budzić inne doniesienia na temat aktywności rosyjskich sił zbrojnych. Choćby dodatkowe przerzucanie oddziałów na przykład z Syberii. Regularna wojna na pełną skalę oznacza jednak konieczność zbudowania solidnych łańcuchów logistycznych (jednym z ostrzeżeń przed nadciągającą wojną jest dyslokacja szpitali polowych w pobliżu teatru działań wojennych – czego do początku grudnia na pograniczu rosyjsko-ukraińskim nie zaobserwowano). No i należy podkreślić, że nawet 100 000 rosyjskiego wojska gotowego do uderzenia to wciąż za mało, by ryzykować wielką wojnę z Ukrainą, której siły zbrojne liczą ponad 200 000 ludzi. Zagrożenie pojawiło się na trzech kierunkach: biełgorodzkim i woroneskim, rostowskim i krymskim. Wszystko będzie zależało od skali i celów operacji rosyjskiej. Jeśli Moskwa pójdzie na wariant maksimum, to będzie uderzenie ze wszystkich możliwych kierunków, w tym dywersyjne działania z Naddniestrza i Białorusi. Jeśli mają to być uderzenia punktowe, sytuacja będzie wyglądała inaczej. Na przykład, aby osiągnąć cel uzyskania dostępu do zasobów wody w dolnym biegu Dniepru dla Krymu, wystarczy uderzenia powietrzne i działanie dywersyjne wojsk desantowych. Krym mimo wszystko trudno uznać za jeden z głównych kierunków potencjalnej ofensywy – przede wszystkim z powodów geograficznych. Trudno by było przedrzeć się dużym siłom rosyjskim przez wąski przesmyk lądowy. Kijów brać musi pod uwagę także silne lądowe uderzenie w kierunku południowo-wschodnim mające na celu odcięcie dużych sił ukraińskich stacjonujących w rejonie Donbasu i zamknięcie ich w „kotle”. Największe zagrożenie dla Ukrainy czai się jednak w powietrzu. Ukraiński system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej jest przestarzały. Rosjanie mogą swoimi pociskami balistycznymi i manewrującymi, od Iskanderów i Kalibrów po Ch-55 siać ogromne spustoszenie w ośrodkach dowodzenia, strategicznych elementach infrastruktury, jak choćby elektrownie atomowe oraz miejscach koncentracji wojsk.5

Oczywiście problem Ukrainy nie jest rozpatrywany na Kremlu w oderwaniu od innych kwestii polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Dlatego jeśli druga już w 2021 roku operacja straszenia wojną nie przyniesie konkretnych wyników na samym odcinku ukraińskim, to Putin zechce to wykorzystać do osiągnięcia innych zysków. Skoro nie da się – przynajmniej na razie – wciągnąć Ukrainy z powrotem do rosyjskiej strefy wpływów, to trzeba przynajmniej zadbać, żeby w tym czasie nie związała się mocniej z Zachodem. Stąd w retoryce Kremla pojawiła się kwestia współpracy NATO z Kijowem – sam Putin zaczął mówić o „czerwonej linii”, czyli pojawieniu się infrastruktury/oddziałów Sojuszu Północnoatlantyckiego na terytorium Ukrainy. Warto podkreślić: nie chodzi już o samo członkostwo Ukrainy w NATO, ale o sam fakt bliższej współpracy. Putin i inni rosyjscy przywódcy wciąż wydają się szczerze zaniepokojeni możliwością, że Ukraina może w końcu wstąpić do NATO, nawet jeśli zachodni przywódcy, tacy jak Biden, powiedzieli, że w tej kwestii nie ma o czym mówić. Dla Kremla bardziej istotny jest fakt, że ukraińskie zdolności obronne będą prawdopodobnie stale rosły bez względu na to, co stanie się na drodze do członkostwa w NATO. To właśnie w kontekście Ukrainy prezydent Władimir Putin mówił 1 grudnia, że Rosja będzie nalegać w rozmowach z USA i NATO na opracowanie porozumień, które wykluczałyby rozszerzenie Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschód i rozmieszczanie w pobliżu granic Rosji „zagrażających jej systemów uzbrojenia”. Putin zaproponował krajom zachodnim, by „rozpocząć merytoryczne rozmowy na ten temat”. Podkreślił, że Rosja chce, by te gwarancje bezpieczeństwa miały formę prawną, a nie były „ustnymi deklaracjami”, których – jego zdaniem – państwa zachodnie wcześniej nie dotrzymały6. Dwa dni później do tematu wrócił doradca prezydenta Rosji ds. polityki zagranicznej. Jurij Uszakow nie wykluczył, że jednym z tematów podczas planowanej rozmowy Władimira Putina z przywódcą USA Joe Bidenem będzie kwestia gwarancji nierozszerzania NATO na wschód, których domaga się Rosja. Uszakow podkreślił, że Rosji potrzebne są gwarancje w formie dokumentu, dotyczące nierozszerzania NATO na wschód. – Teraz, uwzględniając napiętą sytuację, pojawia się kwestia pilnej potrzeby zapewnienia nam odpowiednich gwarancji. Po prostu dalej ta sytuacja nie może trwać – oświadczył Uszakow7. Oczywiście takie pretensje Rosji spotkały się z natychmiastowym odporem. – Ukraina stanowczo odrzuca możliwość wszelkich zobowiązań, których jako „gwarancji” żąda Rosja, w tym porzucenia planów przystąpienia do NATO – powiedział 3 grudnia ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba. Rezygnacja z planów członkostwa „nie jest dla nas opcją” – oświadczył szef ukraińskiej dyplomacji8. Podobne stanowisko zajęły m.in. USA (ustami Blinkena) i NATO (ustami Stoltenberga).

Co przemawia za siłowym scenariuszem Rosji? Zniecierpliwienie Putina? Tak, ale to nie jest coś, co pojawia się dziś. Umacnianie przez Ukrainę niepodległości i związków z Zachodem? Tak, ale to też jest proces trwający od lat. Cóż więc jest decydującym czynnikiem, jeśli mowa o ataku militarnym Rosji? Otóż jeszcze nigdy, od momentu objęciu władzy przez Putina, sytuacja międzynarodowa tak bardzo nie sprzyjała realizacji tak zuchwałego scenariusza, jak otwarta inwazja na Ukrainę. W USA za rywala Putin ma teraz słabego Joe Bidena otoczonego przez ludzi odradzających konfrontację z Moskwą. W Niemczech odeszła co prawa Angela Merkel, ale nowy rząd jest pod dużym wpływem prorosyjskiej SPD, kanclerz i prezydent to socjaldemokraci. We Francji rozpędza się kampania wyborcza, w której chcącemu budować z Putinem nową architekturę bezpieczeństwa w Europie Emmanuelowi Macronowi szyki mają próbować pokrzyżować Marine Le Pen, która jeszcze chyba nie spłaciła kredytu w banku związanym z Rosją, oraz niejaki Zemmour, którego też trudno uznać z polityka krytycznego wobec Moskwy.

Rosja jednocześnie nie zrezygnuje z metod hybrydowych, dlatego należy się spodziewać destabilizacji politycznej na Ukrainie. Kryzys polityczny może zostać wygenerowany wokół braku zaufania społeczeństwa do prezydenta Zełenskiego i jego otoczenia, konfliktu prezydenta z oligarchami (choćby sprawa rzekomego planu puczu powiązanego z Rinatem Achmetowem) oraz protestów społecznych związanych z wysokimi opłatami za usługi komunalne i przerwami w dostawach ciepła i energii elektrycznej. Rosja straszy wojną, ale jednak chce eskalować inne czynniki osłabiające Ukrainę, a mające doprowadzić do oczekiwanego efektu. Choćby ograniczenie lub wstrzymanie dostaw surowców energetycznych.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 4(6)/2021.

[Grafika: pixabay.com]

_______________________________

1 Eugen Rumer, Andrew S. Weiss, Ukraine: Putin’s Unfinished Business, Carnegie Endowment, https://carnegieendowment.org/2021/11/12/ukraine-putin-s-unfinished-business-pub-85771 (dostęp: 03.12.2021)

2 Kseniya Kirillova, Russian Ideologists Call for External Expansion: What Can Ukraine Expect?, Eurasia Daily Monitor Volume: 18 Issue: 180 https://jamestown.org/program/russian-ideologists-call-for-external-expansion-what-can-ukraine-expect/ (dostęp: 3 grudnia 2021).

3 Dmitrij Trenin, Российские войска на украинской границе: причины и цели, https://carnegie.ru/commentary/85872 (dostęp: 3 grudnia 2021)

4 Marek Menkiszak, Ukraiński dylemat Rosji: strategia Moskwy wobec Kijowa; https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2021-11-19/ukrainski-dylemat-rosji-strategia-moskwy-wobec-kijowa (dostęp: 3 grudnia 2021)

5 Вторжение вопреки морозам и риск «бойни». Украина озвучила новые детали возможного нападения РФ: что планирует Кремль и как реагирует мир; https://nv.ua/world/geopolitics/rossiya-gotovitsya-napast-na-ukrainu-kogda-dannye-razvedki-minoborony-novosti-ukrainy-50197437.html [dostęp: 3 grudnia 2021]

6 Putin: Rosja chce umów o nierozszerzaniu NATO na wschód, PAP, 1 grudnia 2021.

7 Kreml: Putin w rozmowie z Bidenem może poruszyć temat gwarancji nierozszerzenia NATO na wschód, PAP, 3 grudnia 2021.

8 Szef MSZ Ukrainy: odrzucamy możliwość zobowiązania się do niewstępowania do NATO, PAP, 3 grudnia 2021.