„Docelowo wszyscy stracą pracę” – powiedział w marcu w wywiadzie nt. branży wydobywczej wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. Stopniowa likwidacja górnictwa w Polsce staje się faktem, dziesiątki tysięcy ludzi pozostanie bez zatrudnienia.
Ostatnia kopalnia w Polsce będzie zamknięta w 2049 r., wydaje się, że to sporo czasu, ale już teraz trzeba myśleć nad tym, jak ten proces przeprowadzić, również w aspekcie rynku pracy. Zanim wczujemy się w sytuację biednych górników, którym likwidują miejsca pracy, przypomnijmy jedną statystykę.
W 1990 r. w górnictwie zatrudnionych było 388 tysięcy osób. W 2019 r. zostało już tylko 83 tysięcy. Gdzie podziało się te 305 tysięcy? Choć trudno prześledzić ich losy, wygląda na to, że po prostu odnaleźli się w innej roli w społeczeństwie i gospodarce. Oczywiście ta liczba będzie niższa, bo przez ten okres więcej górników przechodziło na emeryturę niż zaczynało kariery, ale nawet jak zaniżymy ją do 150 tys., to wciąż jest to spora grupa ludzi.
Wynika z tego że ci, którzy musieli pożegnać się z kopalniami najpewniej znaleźli inne zajęcie, życie ekonomiczne „wchłonęło” te grupę ok. 150 tysięcy osób bez żadnych kompleksowych programów. Pewnie dla wielu nowe okoliczności były wyzwaniem, ale ostatecznie znaleźli nowy sposób zarobkowania.
Od 1990 r. do 2019 minęło 29 lat. Dokładnie tyle samo dzieli rok 2020 r., gdy wspomniany wiceminister Soboń ogłosił datę zamknięcia ostatniej kopalni, od roku 2049, czyli właśnie tej daty. Tym razem jednak sytuacja jest zupełnie inna. Unijne środki z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FTS) i nie tylko pozwolą na stworzenie dedykowanych planów i programów, które lokalne władze będą mogły stopniowo realizować, aby przekwalifikowywać górników.
Z dotychczasowych działań i deklaracji ze sfer rządowych wynika, że prawie nikt nie pozostanie na lodzie. Samorządom również powinno zależeć na płynnym przejściu górników do innych branż, gdyż oni oraz ich rodziny są również wyborcami, zwłaszcza na Śląsku.
Oczywiście ogromna liczba ludzi zmienia pracę codziennie. Czasem również z powodów kurczenia się, czy likwidacji konkretnych branż. Natężenie tego zjawiska obserwujemy zwłaszcza od początku epidemii koronawirusa, który po prostu zmiótł niektóre sektory gospodarki z powierzchni ziemi.
Nie ma drugiej takiej branży w Polsce, która pozostawi osieroconych tyle osób w tak krótkim czasie. Ponadto, wygaszanie górnictwa węglowego nie jest efektem naturalnych mechanizmów rynkowych, tylko decyzji rządzących zarówno na najwyższych szczeblach unijnych, jak i krajowych. Na przekształcenie terenów pogórniczych i przebranżowienie zatrudnionych w kopalniach zostaną więc przeznaczone niemałe środki finansowe.
Górnicy powinni więc być względnie spokojni. Choć wielu z nich zapewne poradzi sobie samemu, znajdzie inny sposób na zarobkowanie, to na pewno duża grupa będzie potrzebować wsparcia.
Z brudnej energii w czystą?
Oczywistym kierunkiem czy obszarem dla byłych górników wydaje się pozostanie w branży energetycznej. W końcu w kolejnych dekadach będziemy potrzebować nawet więcej energii niż obecnie – ta pochodząca z węgla musi zostać czymś zastąpiona. Do budowy nisko- i zeroemisyjnych źródeł energii potrzebni są pracownicy. Np. na wielomiliardowych inwestycjach w morską energetykę wiatrową ma skorzystać ok. 100 polskich przedsiębiorstw, i to tylko przy budowie farm przez PGE1, a przypomnijmy, że podobne plany ma Orlen i Tauron.
Wiele nowych przedsiębiorstw powstanie przy okazji tych inwestycji. Obsługa całego procesu wymaga ogromnych nakładów, od logistyki przez podwykonawców obiektów po choćby obsługę gastronomiczną. Niełatwo na razie konkretnie określić zakres potrzeb, lokalizację i okres pracy poszczególnych trybików, z usług których będą korzystały spółki energetyczne przy budowie wiatraków na morzu, ale jedno jest pewne – powstaną tysiące nowych miejsc pracy. Przy odpowiedniej koordynacji np. samorządów z wykonawcami oraz byłymi górnikami można część z nich zachęcić do współtworzenia czystych źródeł energii.
Bałtyk to nie jedyny obszar gdzie będą trwały prace nad zieloną energią. Astronomiczny wzrost obserwujemy w branży fotowoltaicznej. W ciągu niecałych trzech lat moc zainstalowana urosła ponad dziesięciokrotnie, stan na kwiecień to prawie 4469 MW2, podczas gdy jeszcze w 2018 roku było to tylko 344 MW. Ten dynamiczny wzrost nie byłby zapewne możliwy bez programu „Mój prąd”, który oferuje do 5 tys. zł dopłaty do paneli w małych, głównie przydomowych instalacjach. Co ciekawe, 5 tysięcy złotych to najczęściej nie jest nawet ¼ środków, które trzeba przeznaczyć na przydomową instalację fotowoltaiczną. Zwykle ta kwota waha się między 30 a 40 tysięcy złotych. Na niedawnej konferencji Europower prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który jest organizatorem i dysponentem pieniędzy z programu „Mój prąd”, zwrócił uwagę, że miliard złotych, jaki został przeznaczony na program, pociągnął za sobą ok. 5 mld złotych inwestycji prywatnych. Wyraźnie widać, że Polacy chcą przechodzić na czystą energię i nie wahają się wykładać swoich oszczędności, nawet jeśli inwestycja zwróci się po pewnym czasie.
Do rosnącej jak na drożdżach branży również potrzeba pracowników. Od konsultantów, ekspertów od marketing, aż do fachowców od samej instalacji i obszaru elektroenergetycznego. Podczas konferencji TOGETAIR 2020 Lech Kaniuk, właściciel firmy SunRoof zajmującej się właśnie fotowoltaiką ogłosił, że zatrudni 10 tys. górników, którzy stracą pracę w kopalniach w przeciągu 5 lat. Nawet jeżeli słowa Kaniuka były przesadzone, to 10 tys. stanowi już 12% wszystkich zatrudnionych w kopalniach! A mówimy tylko o jednej firmie.
Do 2030 r. Polska ma czerpać 27% energii z OZE, dlatego branża fotowoltaiczna czy wiatrowa nie znikną, ani nagle się nie skurczą, będzie to raczej kierunek wzrostowy, wsparty dodatkowo politykami unijnymi i krajowymi. A i tak te szacunki są bardzo ostrożne, taki poziom mocy w OZE możemy osiągnąć jeszcze przed 2025 rokiem. Cele na kolejne dekady są przecież jeszcze ambitniejsze.
Przy zwiększonym w perspektywie dekady zapotrzebowaniu na energię elektryczną (wg obliczeń Ministerstwa Klimatu wzrośnie ono do 193,3 Twh w 2030 r. wobec 164,4 Twh w 2019 r.), naturalnym kierunkiem dla byłych górników faktycznie wydają się branże w ramach sektora energetycznego, które mają lukę po węglu wypełnić.
Nie da się rzecz jasna przestawić kilkudziesięciotysięczną grupę ludzi od tak, 1:1, jednym ruchem wajchy z miejsca A do miejsca B. Układanie paneli słonecznych czy budowa wiatraków różni się w każdym niemal aspekcie strukturą, sposobem, częstotliwością od pracy w kopalni. Nie mówiąc już o tym, że aby wykonywać prace związane z OZE, trzeba najpierw się ich nauczyć. Bardzo istotna jest tu rola samorządów i władz centralnych, aby konkretne fundusze były przeznaczane na programy szkoleniowe.
Mimo to energetyka, już ta czysta, niskoemisyjna, jest naturalnym kierunkiem dla sierot po kopalniach. W ten sposób górnicy nie pozostaną ofiarami transformacji energetycznej, ale będą ją wprowadzać w naszym kraju.
Wydobycie metali
Innym kierunkiem, także naturalnym dla byłych górników jest… górnictwo. Tyle, że nie węglowe. Na terenie naszego kraju istnieje wiele kopalni zajmujących się wydobyciem metali. Jakie perspektywy dla śląskich górników stoją w tym zakresie?
W górnictwie metali tj. miedź, cynk, srebro w Polsce zatrudnienie z każdym rokiem rośnie. Niewykluczone, że kolejne złoża będą odkrywane na terenie Polski, co wymagałoby świeżego zaciągu rąk do pracy. Ponadto, wiele złóż jest gotowych do eksploatacji, czeka jedynie na odpowiednie koncesje. A przypomnijmy, że miedź jest bardzo ważnym surowcem pod kątem transformacji energetycznej. Żeby nie szukać daleko – pojedyncza turbina wiatrowa o średniej mocy 3 MW zawiera nawet 4,7 ton miedzi. Podobnie w przypadku zrównoważonego transportu – do produkcji samochodu elektrycznego potrzeba niemal cztery razy więcej miedzi niż spalinowego. Metal ten jest też kluczowy dla budowy infrastruktury ładowania tego typu pojazdów. Ponadto, kopalnie metali zlokalizowane są w bliskim sąsiedztwie śląskich zagłębi węglowych, zatem zakładając że część górników węglowych przebranżowiłaby się na metale, nie musiałaby przenosić się daleko, a czasami nawet wcale.
Rzecz jasna pod kątem technicznym praca górnika węglowego odróżnia się od tego wydobywającego metale, ale już na starcie jest wiele podobieństw – choćby funkcjonowanie głęboko pod ziemią. Przebranżowienie w tym zakresie również będzie wymagało szeregu szkoleń, ale są to branże pokrewne i ze sobą związane.
Przykłady z innych państw
Polska nie jest pierwszym krajem, który będzie zamykał kopalnie. Mamy cenne doświadczenia z całej planety, i choć każde państwo i region ma swoją specyfikę, to można przynajmniej wyciągnąć wnioski i naukę z podobnych procesów.
Nadrenia Północna Westfalia, która przez dekady zamykała kopalnie, musiała zmierzyć się z faktem, że tysiące ludzi musi zmienić pracę w niedługim okresie. Obecnie land, gdzie mieści się słynne Zagłębie Ruhry, jest jednym z niemieckich liderów czystych technologii energetycznych.
Jeden z kluczowych czynników, które ułatwiły procesy transformacji, to edukacja. Władze landu już od lat 60. i 70. XX w. ustanawiały uniwersytety, najpierw w Bochum, następnie w Duisburgu, Dortmundzie, Dusseldorfie, Paderborn i Essen. Ten proces spowodował, że pojawili się eksperci od ekonomii, którzy zaczęli tworzyć huby dla startupów i rozprzestrzeniali odpowiedni klimat innowacyjności. Przez dwie dekady (1988-2007) władze landu wydały 700 mln euro na pobudzenie przedsiębiorczości w zakresie nowych technologii energetycznych. Ten impuls spowodował wysyp nowych przedsiębiorstw, które przecież potrzebowały siły roboczej. Cały proces, właściwie przez kilkadziesiąt lat prowadziły władze samorządowe.
Doświadczenia w zamykaniu kopalni ma również Australia. W Victorii dominacja przemysłu węglowego utrudniła przejście na gospodarkę niskoemisyjną. Jednak utworzenie Spółdzielni Pracowników Ziemi stworzyło platformę dla różnych zainteresowanych grup do zakładania zrównoważonych przedsiębiorstw, takich jak pierwsza australijska fabryka należąca do pracowników, produkująca urządzenia i komponenty wykorzystujące energię odnawialną. To unaocznia, jak społeczności lokalne mogą tworzyć miejsca pracy i utrzymywać zyski na swoim terenie bez polegania na węglu.
Inaczej wygląda sytuacja po drugiej stronie świata, w kanadyjskiej Albercie. Tam wiele zakładów produkcyjnych przechodzi z węgla na gaz. Chociaż ta zmiana tworzy miejsca pracy poza sektorem węglowym, w niewielkim stopniu zapewnia zatrudnienie, ponieważ wydobycie i produkcja gazu ziemnego wymaga mniejszej liczby pracowników niż węgla. Przykładowo firma energetyczna TransAlta przekształca swoją opalaną węglem elektrownię Sundance w Wabamun na gaz ziemny. Polska również widzi w gazie surowiec przejściowy w transformacji energetycznej, na forum unijnym obecnie trwa walka o to, aby niebieskie paliwo uznać za surowiec przejścia. W związku ze stale rozwijającą się infrastrukturą i nowymi projektami choćby w ramach Trójmorza, być może to również jest kierunek dla górników.
Berlin w Warszawie (i na Śląsku)
A jaki wypracowujemy w ogóle model odchodzenia od węgla? Cóż, odpowiedź nie jest zaskakująca – niemiecki. We wrześniu 2020 r. rząd osiągnął porozumienie z górnikami co do wygaszenia sektora węglowego. Co rzuca się na pierwszy rzut oka, to fakt, że nasz model odchodzenia od węgla intensywnie czerpie z… niemieckiego. Berlin już w 2007 roku podjął decyzję o wygaszaniu sektora, określającą ostatni okres subsydiowania wydobycia węgla kamiennego na koniec 2018 roku. Jest więcej podobieństw między niemieckim a polskim modelem dekarbonizacji.
Co jest widoczne, to rozdzielenie sektora wydobywczego z sektorem energetycznym opartego na węglu. U naszych zachodnich sąsiadów dwie ostatnie kopalnie węgla kamiennego zakończyły pracę w grudniu 2018 roku3, ale jeszcze w 2020 roku w Niemczech podłączano do sieci nową elektrownię zasilaną czarnym złotem, czyli Datteln IV.
Polski rząd opierał się też na modelu niemieckim projektując specjalny podmiot o roboczej nazwie Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, który ma wykupić aktywa węglowe od wszystkich państwowych spółek i nadzorować ich wygaszanie – dokładnie takie samo rozwiązanie zostało zastosowane nad Renem. Agencja ta zajmuje się zabezpieczeniem i rekultywacją terenów pokopalnianych, dbaniem o tradycje i kulturę regionów wydobywczych a także o losy samych górników oraz rekompensowaniem ewentualnych szkód górniczych.
Czerpanie z modelu niemieckiego powinno z jednej strony ułatwić drogę do notyfikacji Komisji Europejskiej, ale nie kończy to problemów dotyczących zgodności polskich planów dekarbonizacyjnych z unijnymi przepisami oraz kwestią dostosowania Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku do sytuacji w sektorze wydobywczym.
Ostateczne porozumienie z górnikami osiągnięto 28 maja br. Umowa społeczna w sprawie transformacji górnictwa, parafowana przez strony społeczną i rządową 28 kwietnia, określa tempo i zasady stopniowej likwidacji górnictwa węgla energetycznego oraz mechanizmy wsparcia transformacji Śląska. Zakłada m.in. wygaszenie kopalń węgla energetycznego do 2049 r. zgodnie harmonogramem, pomoc publiczną dla górnictwa w tym okresie, osłony socjalne dla górników i mechanizmy wsparcia transformacji Śląska.
Umowa ma cztery załączniki, dotyczące inwestycji w czyste technologie węglowe, pomocy publicznej dla kopalń, wykazu gmin górniczych dotkniętych transformacją oraz instrumentów wsparcia firm i gmin okołogórniczych. Porozumienie przewiduje ponadto warte łącznie ponad 16 mld zł inwestycje w czyste technologie węglowe oraz powołanie specjalnego Funduszu Transformacji Śląska z 500-milionowym kapitałem początkowym i gwarancjami na kolejny miliard zł – projekt ustawy powołującej fundusz ma przedstawić wkrótce strona społeczna. Wiceminister Artur Soboń zapowiedział, że w czerwcu rozpoczną się prace nad kolejnymi programami wynikającymi z załączników do umowy społecznej dla górnictwa – chodzi o program wsparcia samorządów gmin górniczych oraz program dla firm okołogórniczych.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów złożył ostatnim tygodniu maja do Komisji Europejskiej wniosek prenotyfikacyjny dotyczący programu transformacji górnictwa węgla kamiennego, którego elementem jest umowa społeczna.
Proponowany przez stronę polską system wsparcia dla branży wydobywczej opiera się na pokrywaniu przez budżet kosztów fizycznej eliminacji kopalń i tzw. kosztów nadzwyczajnych, czyli głównie osłon socjalnych dla górników, oraz – co dotąd nie miało miejsca – budżetowych dopłatach do obniżenia produkcji węgla. Częścią wniosku prenotyfikacyjnego są programy operacyjne kopalń, zawierające m.in. szczegółowe założenia produkcyjne i plany redukcji mocy, przy wsparciu państwa.
Przyszłość
Transformacja energetyczna to proces niezwykle zawiły. Pozostawi on dziesiątki tysięcy ludzi bez pracy. Na szczęście zanim to nastąpi, mamy jeszcze trochę czasu. Władze centralne oraz samorządy powinny mieć już gotowe programy wsparcia i szkoleń, strategię, dzięki której górnicy znajdą nowy sposób zarobkowania. Jak pokazują przykłady ze świata – proces jest jak najbardziej możliwy do realizacji przy odpowiedniej strategii i nakładach.
Wydaje się, że otworem stoi branża energetyczna, ale ta nowa, korzystająca z czystych źródeł – aby zainstalować infrastrukturę i moc mającą węgiel zastąpić, będzie potrzeba tysięcy rąk do pracy. Inną drogą są kopalnie metali – tutaj miejsca pracy mogą być ograniczone, jednak w Polsce cały czas otwierają się nowe kopalnie. Nic dziwnego – zapotrzebowanie na metale, które są niezbędne do transformacji energetycznej będzie stale rosło, tak samo jak ich cena. Górnicy nie muszą się przesadnie martwić, umowa społeczna zawarta z przedstawicielami rządu zabezpiecza ich interesy oraz zakłada pompowanie miliardów w regiony górnicze na różnorodne programy wsparcia.
Artykuł został pierwotnie opublikowany w kwartalniku “Myśl Suwerenna. Przegląd Spraw Publicznych” nr 2(4)/2021.
[Grafika: pixabay.com]
_______________________________
1 https://cleanerenergy.pl/2021/04/15/morska-energetyka-wiatrowa-stanowi-szanse-dla-polskich-firm-na-pozyskanie-miliardow-zlotych/
2 https://www.rynekelektryczny.pl/moc-zainstalowana-fotowoltaiki-w-polsce/
3 https://www.dw.com/pl/niemcy-zamykaj%C4%85-ostatnie-kopalnie-w%C4%99gla-kamiennego/a-46542228